piątek, 13 lutego 2015

jeden

Zostałam obudzona przez jednego z opiekunów. Kazał mi zejść na śniadanie i przestać marudzić. Ciągle mówiłam, że ich pozabijam jak mnie jeszcze kiedyś tak obudzą. Facet był przerażony, bo zadzierał z osobą karaną. Byłam zdolna do wszystkiego i na początku nie chcieli mnie oddać do żadnej rodziny, abym nikomu nie zrobiła krzywdy. Nawet tutaj mnie już nie chcieli. Na ten tydzień umieścili mnie w pokoju dla jednej osoby, bo każdy się mnie bał i nikt nie chciał dzielić pokoju ze mną. W sumie to byłam z siebie zadowolona, bo nic lepszego mi się trafić nie mogło. Gdyby się mnie nie bali to musiałabym wysłuchiwać paplaniny innych dziewczyn o przystojnych chłopakach ze szkoły. Byłam w pokoju obok największych zdzir z tego domu, a one jak rozmawiają to nawet przez ściany słychać. Ciągle leżałam i zatykałam uszy poduszką. Nawet przy posiłku nie było spokoju. Jakaś masakra. 
Dzisiaj miałam jechać do nowej rodziny. Nazywali się Turner, matka to Alice, a ojciec Josh. Mają oczywiście dwójkę swoich dzieci. Dziewczyna jest w moim wieku i ma na imię Grace, a chłopak jest w klasie wyżej - ma siedemnaście lat i na imię James. Jest to bogata rodzina, więc nie rozumiem czemu chcą mieć jeszcze jedno dziecko. Poza tym musiałam przenieść się z Birmingham do Londynu. Było to półtorej godziny jazdy. Nie lubię podróżować, więc nie byłam tym zachwycona. 
Swoje rzeczy spakowałam wczoraj. Miałam średnią walizkę, dość duży plecak i pudło z książkami, które przeczytałam już tysiąc razy. Moja garderoba składała się głównie z podartych jeansów, szortów, luźnych bluzek, męskich bluz oraz flanelowych koszul. Nie było tego wiele, ale mnie wystarczało w zupełności. 
Dzisiaj jest ostatni dzień wakacji i pogoda dopisuje, jednak nie wiem jak to wygląda w Londynie. Postanowiłam, więc założyć nowe, czarne rurki, kremowy top oraz czarny kardigan. Moje jedyne buty - czarne trampki nadal były w dobrym stanie. Warto było na nie oszczędzać. Nałożyłam jeszcze białe okulary korekcyjne i byłam gotowa. 
~*~
Przyjechali po mnie tylko rodzice. Byli bardzo mili. Pierwsze co zrobili to podarowali mi prezent. Nie wyglądał na jakiś duży, prawdopodobnie było w nim jakieś pudełko. Postanowiłam odpakować w samochodzie. Zapakowali moje rzeczy do bagażnika, po czym kazali mi wsiąść do samochodu. Chwilę rozmawiali z opiekunem, zapewniali go, że dadzą sobie radę. Wątpię. Miałam zamiar uprzykrzać im życie jak robiłam to w każdej innej rodzinie. 
Alice nie jest wysoka, ma proste ciemne blond włosy i duży biust. Josh jest wyższy od niej o głowę, ma czarne kręcone włosy. Zastanawiałam się jak wyglądają ich dzieci. Jeśli dziewczyna będzie blondynką to się załamię. Kolejna pusta laseczka. Syn może być brunetem albo szatynem. Nie wiem. Możliwe, że to z nim się dogadam. 
-Halo. - Alice pomachała mi ręką przed oczami. - Otwórz prezent. Mamy nadzieję, że Ci się spodoba. - oboje się uśmiechnęli. Starałam się odwzajemnić uśmiech, ale pewnie zauważyli tylko grymas. 
Odpakowałam powoli, aby nie rozerwać za bardzo ozdobnego papieru. Moim oczom ukazało się pudełko z telefonem. Iphone 5s. 
-Super. Dziękuję. - teraz uśmiechnęłam się szczerze. Byłam pod wrażeniem. To mój pierwszy tak dobry telefon. Do tej pory korzystałam z irytującej Nokii. - Naprawdę się cieszę. Nie wiem jak się odwdzięczę. 
-Daj spokój. Jesteś naszym... dzieckiem. - podniosłam głowę do góry. Uśmiechnęłam się szerzej. Żadna rodzina mnie tak nie nazwała, a tym bardziej nie traktowała. Zawsze byłam ''tą nową'', ale nigdy dzieckiem. Alice była zadowolona. Widziałam, że bała się wypowiedzieć to słowo. Może nie chciała zranić moich uczuć. Ale teraz czułam się wspaniale. Wiedziałam, że to ta rodzina. 

Witam :) Zapraszam na pierwszy rozdział another.
Mam nadzieję, że się spodoba i wiele osób będzie czytać. Rozdziały będą się pojawiać prawie codziennie :) 
KOMENTUJESZ = MOTYWUJESZ :)

opis :)

Talitha ma szesnaście lat i połowę swojego życia spędziła w domu dziecka, a drugą połowę w kilkudziesięciu rodzinach zastępczych oraz ośrodku wychowawczym. Była karana za kradzieże, rozboje oraz przyjmowanie narkotyków i alkoholu. Tydzień przed zakończeniem wakacji zostaje zwolniona z kary i trafia do nowej rodziny. Tee - bo tak mówią na nią znajomi - była nieznośnym dzieckiem, a teraz jest zbuntowaną nastolatką. Jej nowa rodzina stara się jej pomóc, wszyscy są mili, jednak ona pokazuje, że jest silna i nie da się do niej dotrzeć. W nowej szkole poznaje chłopaka imieniem Niall, który odmieni ją i jej życie. Czy na zawsze ?